wiersz #7 -Kula-

Trzymam w ręku małą kulę
kryształową, widzę chmurę
Obłok w kuli
obraz muli
Coraz bardziej już widzialny
coraz bardziej namacalny
W kuli widzę przyszłość swoją
swoją rękę... pomarszczoną?
Ja umieram! Ktoś też szlocha
to dziewczyna, ta co Kocha
Leżę sobie, leżę w trumnie?
wszyscy patrzą na mnie... dumnie?
Obraz znika, brak człowieka
chcę zobaczy
ć co mnie czeka!
Mgłę następną widzę w głębi
obraz nowy już się kłębi
Jest i on, jest i ona
lecz już nie jest zrozpaczona- przerażona
Co się stało...
widzę znowu swoje ciało
Nie jest martwe
znowu barwne
Już rozumiem, już pojmuję
zaraz, moment, tam są zbóje!
W kuli przyszłoś
ć jest wcześniejsza
sytuacja wyraźniejsza
Czarny pan, jest ich dwóch
ręce swe wprawiają w ruch
W dłoniach noże zakrzywione
do ataku uzbrojone
Rusza pierwszy, cień go skrywa
idzie drugi, w pierś obrywa
Krew na nożu jakby płacze
"już go więcej nie zobaczę?"
Jej to myśli słyszę w głowie
dzwoni już po pogotowie
Czarny pan, dwóch ich było
do ucieczki sie rzuciło
W pierś oberwał chłopak głupi
nóż go pewno ukatrupi
Twarz chłopaka gniewem paja
rysy wida
ć, to znów... to ja...
Swą dziewczynę wyswobodził
teraz tylko w krwi swej brodzi
Coś wciąż mówi, ledwie dyszy
ona płacze, ale słyszy
Mówi Kocham... martwe ciało
pogotowie przyjechało
Lekarz kręci tylko głową
już za późno, jesteś wdową
Obraz znika, mgła nastała
to jest moja przyszłoś
ć cała?
Na pogrzebie byli dumni
czy Ci ludzie, oni durni?
On poświęcił się z miłości
tej co w jego sercu gości
Lecz czy warto tak umiera
ć?
z tym sie zawsze będę spiera
ć
W duchu cicho o tym myślę
dokąd mnie ma miłoś
ć wyśle.